Siedziałem nad jeziorem i myślałem. Wpatrywałem się w gwiazdy. Było zupełnie cicho. Nawet wszechobecna ciemność nie zniechęcała mnie do siedzenia tutaj o pierwszej nad ranem. Musiałem pomyśleć. Byłem zły, bardzo. Powodem mojego samopoczucia była kłótnia z moim najlepszym przyjacielem, z resztą chyba już byłym.
Dzisiejsze popołudnie zapowiadało się świetnie, nawet nie padało. Szedłem na spotkanie z Harrym, co chwila potykając się o swoje wiecznie niezawiązane sznurówki. Wiatr targał moimi włosami na wszystkie strony, ale nie przeszkadzało mi to. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ponieważ wieczorem Louis urządzał imprezę, a tam miała być Holly Scally. W tej niebieskookiej blondynce podkochiwałem się od dwóch miesięcy. W tym roku, ku mojej radości, chodziliśmy razem na większość przedmiotów. Zawsze dostawała dobre oceny a ja nie chciałem być od niej gorszy, ale przez ciągłe wpatrywanie się w nią, po prostu nie mogłem się skupić. Była taka urocza kiedy sporządzała notatki i udzielała odpowiedzi, że trudno mi było nie fantazjować... Swoją drogą ciekawe, jakby wyglądała bez tego zielonego sweterka. A gdyby tak... Dobra, koniec. Podsumowując, była to pierwsza dziewczyna, która zawróciła mi w głowie do tego stopnia.
Gdyby to Harry był na moim miejscu, nawet nie musiałby fantazjować. Chociaż był ode mnie rok młodszy, działał na dziewczyny jak magnes i niemal co tydzień znajdował sobie nową. Nie bardzo mi się to podobało, ale miałem nadzieję, że w końcu spotka kogoś, w kim się zakocha. On twierdzi, że to głupota i że chce się nacieszyć młodością.
Czasem zastanawiam się, jak ktoś tak nieśmiały jak ja może się przyjaźnić z tak pewną siebie osobą jak Hazza. W końcu doszedłem do wniosku, ze chyba z to go kocham, po przyjacielsku oczywiście. Mimo to, że jeszcze nigdy nie był w poważnym związku, w przyjaźni był bardzo wierny, nigdy nie zdradził żadnego z moich sekretów. Znam go już piętnaście lat, poznałem mając pięć i ostatnio czuję, że jest coraz mniej beztroski. Coraz bardziej zależy mu na tym, żeby udowodnić, że jest najlepszy i może mieć każdą. Myślę, że on się boi, że kiedy przestanie uwodzić te wszystkie dziewczyny, ludzie go odrzucą, że będą uważali że jest nikim. Martwię się o niego, ale on nie che słyszeć o moich wątpliwościach, próbuje mi pokazać, ze sobie poradzi. Cały on, nigdy nie lubił martwić innych swoimi problemami. To właśnie Hazz namówił mnie do tego, żebyśmy szli dzisiaj do Lou. Na początku się opierałem, ale kiedy usłyszałem, ze Holly też się wybiera, od razu zmieniłem zdanie.
Po mniej więcej dziesięciu minutach rozmyślań zobaczyłem mojego przyjaciela. Jego brązowe loki powiewały na wietrze, a zielone oczy oddawały spojrzenia zachwyconych dziewczyn. W końcu mnie zauważył. Idąc do parku, Harry opowiadał mi o swojej ostatniej zdobyczy. Spotkał się z nią zaledwie trzy dni temu, a już nie pamiętał jej imienia. Dowiedziałem się, ze świetnie całuje, ma platynowe włosy i bardzo jasne, niebieskie oczy. Porównywał ją do albinosów, śmiejąc się przy tym głośno. Słuchałem, co jakiś czas wtrącając pojedyńcze słowa. Mój towarzysz chyba zauważył mój brak zainteresowania i uznając, że będzie to najlepszy sposób na "obudzenie mnie", zostałem oblany wodą z pobliskiej fontanny. Nie mogłem pozostać mu dłużny. Toczyliśmy wojnę, dopóki przypadkowo nie oblałem pewnej staruszki, która zaczęła nas karcić i wykrzykiwać, ze jesteśmy niepoważni. Skruszeni usiedliśmy na ławce, żeby trochę ochłonąć. Po chwili jednak zauważyliśmy, że zbliża się dziewiętnasta, czyli czas rozpoczęcia domówki, więc nawet nie zawracając do domów, żeby się przebrać, skierowaliśmy się do apartamentu Louisa.
Ciekawy blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwowania smilelovesmile99.blogspot.com
Fajny blog. Przyjemnie się czyta, wciąga : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :
http://the-first-minutes-in-hell.blogspot.com/